Obok schorzeń serca i układu krążenia schorzenia
nowotworowe stanowią najczęstszą przyczynę zgonów. O ile w diagnostyce i
terapii ostatnich lat w tych pierwszych nastąpił istotny postęp w postaci kardiologii
inwazyjnej, czy przeszczepów serca, które trudno uznać za przełomowy sukces
medycyny, choć są szansą ratowania i przedłużania życie określonej liczbie
ludzi, o tyle w onkologii brak spektakularnych osiągnięć medycznych. Mimo
zaangażowania ogromnej liczby ludzi i środków nadal praktycznie nie znamy
prawdziwej przyczyny powstawania nowotworów, choć wiadomo jakie czynniki
sprzyjają ich rozwojowi. Co prawda od lat pojawiają się nowe, bliższe
przyrodzie i człowiekowi koncepcje leczenia schorzeń nowotworowych ale
konwencjonalna onkologia w interesie określonego lobby nadal stara się je nie
zauważać, a podstawowe leczenie w onkologii ograniczać do chemioterapii i
radioterapii. Ciągłe dominujące, złe
wyniki leczenia większości nowotworów, że ze schorzeń nowotworowych w
powszechnej świadomości uczyniono typowy przykład nieuleczalności schorzeń.
Choć przekonanie to ma niestety swoje uzasadnienie w bardzo wielu faktach
klinicznych, to jednak ze szkodą dla ludzi przeczy mądremu, staremu
powiedzeniu, że nie ma nieuleczalnie chorych. Jest to opinia wielu wybitnych
lekarzy i terapeutów z wszystkich kontynentów. O słuszności tego powiedzenia
niech dobitnie świadczy tytuł książki jednego z najwybitniejszych polskich
lekarzy humanistów i filozofów, ale także wybitnych klinicystów, znanego na
całym świecie Profesora Juliana Aleksandrowicza pod tytułem: Nie ma
nieuleczalnie chorych.
Skąd zatem tyle zgonów w onkologii i tak nikły
procent wyleczeń w schorzeniach nowotworowych, szczególnie w Polsce?