W najnowszym numerze elektronicznym Termedii w dziale „Nowe trendy w
medycynie” znalazła się informacja o zakończonej 19 października br. w Poznaniu
konferencji pt. „Pułapki codziennej praktyki lekarskiej” poświecona głównie
stosunkom lekarz-pacjent, temat których wielokrotnie poruszałem w tym blogu.
Tym razem In extenso przytaczam kopię tekstu z Termedii zakończoną moim
komentarzem. To dobrze, że powoli i w Polsce zaczyna się poświęcać nieco więcej
uwagi temu kluczowemu w medycynie problemowi.
Jakie pułapki czyhają na lekarzy?
Ponad 500 lekarzy wzięło udział w zakończonej w sobotę w Poznaniu konferencji Pułapki codziennej praktyki lekarskiej. Jak się okazało, to komunikacja z pacjentem powinna być podstawą codziennej praktyki. Brak rozmowy jest ogromnym niedopatrzeniem ze strony lekarza i najczęstszą przyczyną jego błędów zarówno w diagnostyce, jak i terapii. – Ci, którzy nie są lekarzami, czują zazdrość, że w żaden sposób nie można nad nami zapanować. A jednak 90 proc. z nas pozostanie lojalnych wobec pacjenta. Jedno, co musimy zrobić, to popełniać jeszcze mniej błędów – mówił prof. Leszek Czupryniak, kierownik naukowy konferencji, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. O popełnianych błędach i sposobach ich unikania debatowali m.in. prezesi towarzystw medycznych, kierownicy klinik, uznani eksperci.
Ponad 500 lekarzy wzięło udział w zakończonej w sobotę w Poznaniu konferencji Pułapki codziennej praktyki lekarskiej. Jak się okazało, to komunikacja z pacjentem powinna być podstawą codziennej praktyki. Brak rozmowy jest ogromnym niedopatrzeniem ze strony lekarza i najczęstszą przyczyną jego błędów zarówno w diagnostyce, jak i terapii. – Ci, którzy nie są lekarzami, czują zazdrość, że w żaden sposób nie można nad nami zapanować. A jednak 90 proc. z nas pozostanie lojalnych wobec pacjenta. Jedno, co musimy zrobić, to popełniać jeszcze mniej błędów – mówił prof. Leszek Czupryniak, kierownik naukowy konferencji, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. O popełnianych błędach i sposobach ich unikania debatowali m.in. prezesi towarzystw medycznych, kierownicy klinik, uznani eksperci.
Lekarzu! Ucz
się i rozmawiaj z pacjentem!
Twój komentarz został dodany.
Poleć ten artykuł innym:
Skopiuj link:
Udostępnij:
Źródło: Ewa Gosiewska|18.10.2013
Komunikacja z pacjentem powinna być
podstawą codziennej praktyki. Brak rozmowy to ogromne niedopatrzenie ze strony
lekarza i najczęstsza przyczyna jego błędów zarówno w diagnostyce jak i terapii
– takie wnioski płyną z pierwszego dnia trwającej w Poznaniu konferencji
„Pułapki codziennej praktyki lekarskiej”. Ponad 500 osób obecnych na wykładach
to tylko dowód na to, że tych pułapek obawiają się nie tylko pacjenci, ale
także lekarze.
„Stop bezkarności lekarzy”, „Lekarz miał
pomóc, ale zabił” – to tylko niektóre tytuły z pierwszych stron gazet w
ostatnim czasie. Podczas konferencji debatowano jak nie popełniać błędów, żeby
nie szkodzić pacjentowi i żeby taka medialna nagonka stała się rzadkością.
-Ci, którzy nie są lekarzami czują zazdrość, że w żaden sposób nie można nad nami zapanować. A jednak 90 proc. z nas pozostanie lojalnych wobec pacjenta. Jedno co musimy zrobić - to popełniać jeszcze mniej błędów. – mówił prof. Leszek Czupryniak, kierownik naukowy konferencji i zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.
Zaproszeni wykładowcy podkreślali, że praca pod presją czasu, konieczność ciągłego kształcenia z uwagi na zmieniające się rekomendacje i zalecenia a także wymogi biurokratyczne - nie ułatwiają rzetelnego wywiązywania się ze swoich obowiązków.
- Trzeba zdobyć zaufanie pacjenta, który ma prawo być rozczarowany terapią. Jednak to naszą rolą jest informowanie go choćby o ubocznych skutkach leków. – mówił prof. Andrzej Tykarski, kierownik Katedry i Kliniki Hipertensjologii, Angiologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, podkreślając, że wiele błędów lekarzy - wynika z ich niewiedzy. Profesor zwrócił uwagę na rosnącą liczbę osób z nadciśnieniem tętniczym zauważając jednocześnie, że lekarze pierwszego kontaktu nie zawsze potrafią umiejętnie to ciśnienie zmierzyć. - Mimo coraz lepszego sprzętu lekarze popełniają kardynalny błąd, nie pamiętają, że mankiet służący do pomiaru musi być na wysokości serca! Nasi lekarze mimo epidemii otyłości, nie są przystosowani do mierzenia ciśnienia pacjentom z nadmierną masą ciała. Poza tym często wydając diagnozę opierają się na jednym pomiarze, nie biorąc pod uwagę tzw. „efektu białego fartucha” czyli reakcji pacjenta na personel medyczny i wpływu tej reakcji na jego ciśnienie.- mówił prof. Tykarski.
Z kolei prof. Stefan Grajek, kierownik Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, apelował do zgromadzonych uczestników konferencji – głównie internistów i lekarzy rodzinnych:
- Jeśli nie jesteście pewni etiologii bólu, od razu kierujcie pacjenta na obserwację szpitalną!
Jak się okazuje choćby rozpoznanie niewydolności serca wiąże się z ogromnym ryzykiem błędu lekarskiego - aż 50 proc. rozpoznań jest nieprawidłowych. -Rozpoznajemy niewydolność serca tam gdzie jej klinicznie nie ma. To często efekt masek klinicznych tego schorzenia.- mówił dr Piotr Rozentryt ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Zwrócił również uwagę, że to brak diagnostyki etiologicznej i leczenia przyczynowego należy do najpoważniejszych błędów zależnych od lekarza a edukacja pacjenta i jego rodziny powinna być najważniejszym elementem terapii. - Niestety Polska od strony organizacyjnej jeśli chodzi o niewydolność serca jest w epoce króla Ćwieczka – zakończył gorzko swój wykład.
Koordynator Polskiej Grupy Ekspertów HBV prof. Jacek Juszczyk, sugerując zebranym jak unikać błędów lekarskich, nawoływał nie tylko do rozmowy z pacjentem i szczegółowego wywiadu, ale także do obserwacji. - Na wiele schorzeń wskazuje wygląd pacjenta. Przykładowo ze skóry można „wyczytać” niejedną chorobę- choćby wątroby. Pamiętajmy, że choć rzeczą ludzką jest się mylić to jednak my - lekarze musimy się stale uczyć, żeby zredukować potencjalne szkody, jakich możemy się dopuścić kosztem pacjenta.
Konferencja potrwa do soboty, 19 października. Jej organizatorami są Klinika Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 im. N. Barlickiego w Łodzi oraz wydawnictwo Termedia.
-Ci, którzy nie są lekarzami czują zazdrość, że w żaden sposób nie można nad nami zapanować. A jednak 90 proc. z nas pozostanie lojalnych wobec pacjenta. Jedno co musimy zrobić - to popełniać jeszcze mniej błędów. – mówił prof. Leszek Czupryniak, kierownik naukowy konferencji i zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.
Zaproszeni wykładowcy podkreślali, że praca pod presją czasu, konieczność ciągłego kształcenia z uwagi na zmieniające się rekomendacje i zalecenia a także wymogi biurokratyczne - nie ułatwiają rzetelnego wywiązywania się ze swoich obowiązków.
- Trzeba zdobyć zaufanie pacjenta, który ma prawo być rozczarowany terapią. Jednak to naszą rolą jest informowanie go choćby o ubocznych skutkach leków. – mówił prof. Andrzej Tykarski, kierownik Katedry i Kliniki Hipertensjologii, Angiologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, podkreślając, że wiele błędów lekarzy - wynika z ich niewiedzy. Profesor zwrócił uwagę na rosnącą liczbę osób z nadciśnieniem tętniczym zauważając jednocześnie, że lekarze pierwszego kontaktu nie zawsze potrafią umiejętnie to ciśnienie zmierzyć. - Mimo coraz lepszego sprzętu lekarze popełniają kardynalny błąd, nie pamiętają, że mankiet służący do pomiaru musi być na wysokości serca! Nasi lekarze mimo epidemii otyłości, nie są przystosowani do mierzenia ciśnienia pacjentom z nadmierną masą ciała. Poza tym często wydając diagnozę opierają się na jednym pomiarze, nie biorąc pod uwagę tzw. „efektu białego fartucha” czyli reakcji pacjenta na personel medyczny i wpływu tej reakcji na jego ciśnienie.- mówił prof. Tykarski.
Z kolei prof. Stefan Grajek, kierownik Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, apelował do zgromadzonych uczestników konferencji – głównie internistów i lekarzy rodzinnych:
- Jeśli nie jesteście pewni etiologii bólu, od razu kierujcie pacjenta na obserwację szpitalną!
Jak się okazuje choćby rozpoznanie niewydolności serca wiąże się z ogromnym ryzykiem błędu lekarskiego - aż 50 proc. rozpoznań jest nieprawidłowych. -Rozpoznajemy niewydolność serca tam gdzie jej klinicznie nie ma. To często efekt masek klinicznych tego schorzenia.- mówił dr Piotr Rozentryt ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Zwrócił również uwagę, że to brak diagnostyki etiologicznej i leczenia przyczynowego należy do najpoważniejszych błędów zależnych od lekarza a edukacja pacjenta i jego rodziny powinna być najważniejszym elementem terapii. - Niestety Polska od strony organizacyjnej jeśli chodzi o niewydolność serca jest w epoce króla Ćwieczka – zakończył gorzko swój wykład.
Koordynator Polskiej Grupy Ekspertów HBV prof. Jacek Juszczyk, sugerując zebranym jak unikać błędów lekarskich, nawoływał nie tylko do rozmowy z pacjentem i szczegółowego wywiadu, ale także do obserwacji. - Na wiele schorzeń wskazuje wygląd pacjenta. Przykładowo ze skóry można „wyczytać” niejedną chorobę- choćby wątroby. Pamiętajmy, że choć rzeczą ludzką jest się mylić to jednak my - lekarze musimy się stale uczyć, żeby zredukować potencjalne szkody, jakich możemy się dopuścić kosztem pacjenta.
Konferencja potrwa do soboty, 19 października. Jej organizatorami są Klinika Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 im. N. Barlickiego w Łodzi oraz wydawnictwo Termedia.
Komentarze:
Eustachiusz Gadula
23.10.2013 o 08:48
|
To dobrze, że wreszcie zaczyna się organizować
konferencje na temat kształcenia lekarzy i nauki ich rozmowy z pacjentem, do
niedawna ignorowanej. Stwierdzenie, że aż "50% rozpoznań lekarskich jest
nieprawidłowych" dotyczy nie tylko interny i kardiologii ale większości
specjalności lekarskich. Przyczyną tego przygnębiającego stanu rzeczy jest
głównie poświęcanie zbyt mało uwagi i czasu na rozmowę z pacjentem, a więc
wywiad lekarski, ale także badanie fizykalne. Większość lekarzy popełnia
kardynalny błąd ignorując badanie podmiotowe i przedmiotowe, albo poświęcając
mu zbyt mało uwagi, a diagnozę usiłując niemal wyłącznie opierać na wynikach
badań dodatkowych. Zapominają przy tym, że najważniejsze elementy rozpoznania
- stan psychiki pacjenta i układu nerwowo-mięśniowego w praktyce nie poddają
się badaniom instrumentalnym. Stąd prostą pochodną błędów lekarskich jest brak
diagnostyki etiologicznej i leczenia przyczynowego. Te błędy to problem zbyt
poważny, aby obarczać nim tylko lekarzy praktyków. Zasadniczych zmian w tym
względzie wymaga dotychczasowy model kształcenia lekarzy w Polsce. Ale o tym
się raczej zapomina.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz