Wspólny front Renesansem Solidarności?
Obserwując ostatnie akcje internetowe i masowe wydarzenia w Polsce w sprawie ACTA oraz różne formy protestu przeciwko dehumanizacji medycyny nasuwa się wrażenie, że Polacy znowu powoli się budzą i są skłonni doprowadzić do renesansu działań w obronie ideałów pierwszej Solidarności. Bodźcem w tym kierunku stał się brak od lat oczekiwanych reform, a szczególnie tegoroczne wydarzenia związane z bezczynnością, brakiem profesjonalizmu oraz bezradnością i nieuczciwością rządu Donalda Tuska niemal w każdej dziedzinie życia. Działania tej ekipy w sposób szczególnie rażący dotyczą sposobu realizacji ustawy zdrowotnej oraz podpisanej przez Polskę umowy w sprawie ACTA, bez dyskusji społecznej. Protest ten i niezadowolenie dotyczy szczególnie ludzi młodych, a więc dotychczasowego elektoratu Tuska, mimo drugiej kadencji rządów PO pozbawianego szans na normalne życie. Podejmowane ostatnio w Polsce działania ludzi niezadowolonych powoli coraz bardziej przypominają walkę o ludzkie prawa Solidarności z przełomu lat 70-tych i 80-tych.
Solidarność odnosząc zwycięstwo nad komunizmem z powodu pokrętnych działań części jej przywódców i wbrew woli większości zamiast ustroju sprawiedliwości społecznej, przyczyniła się do stworzenia ustroju nowej niesprawiedliwości. Dawni decydenci partyjni i ich towarzysze zawłaszczając lwią część majątku narodowego, jak wilki w owce przeobrazili się w biznesmenów i krwiożerczych kapitalistów. Kiedy upadła żelazna kurtyna, ludzie zachwycili się niepodległością, odwilżą polityczną i możliwością swobodnych kontaktów ze światem, między innymi zakazanych wcześniej wielu podróży i potencjalnej możliwości nieograniczonego nabywania dóbr materialnych. Początkowo odnosiliśmy złudne wrażenie, że otworzyły nam się wrota do raju. Szybko jednak okazało się, że życie w Polsce toczy się dwoma torami – tym trudnym - oficjalnym, dla zwykłych ludzi i torem dla uprzywilejowanych, dawnych funkcyjnych towarzyszy i agentów służb specjalnych. Pod wpływem aktywności tych drugich rozpoczął się dramatyczny proces ekonomicznego rozwarstwiania polskiego społeczeństwa. Po krótkim okresie ekonomicznego wspomagania Solidarności i polskiego społeczeństwa przez kraje zachodnie w okresie walki z komuną, tuż po odzyskaniu wolności rozpoczął się proces rażącego rozwarstwiania społecznego, wspomagany przez banki i inne, globalne korporacje oficjalne i nieoficjalne. W szybkim tempie zaczął postępować proces coraz szerszej pauperyzacji większości Polaków i grabieżczego bogacenia się aktywistów drugiego nurtu. Oficjalnie odbywało się to pod szyldem planu Balcerowicza, a nieoficjalnie jako zagrabianie majątku narodowego i wszechobecna korupcja. Proces korupcji miał i nadal ma miejsce nie tylko w życiu gospodarczym ale także na wszystkich szczeblach władzy, do najważniejszych osób w państwie włącznie. Skorumpowana władza ustawodawcza i wykonawcza wraz z mainstreamowymi mediami pod pozorem praworządności robiła i nadal robi wszystko, aby tworząc ciężko chore, dziurawe prawo, starannie egzekwowane przez skorumpowany wymiar sprawiedliwości stać na straży interesów beneficjentów okrągłego stołu i ich popleczników. I ten proceder trwa nadal, bo ludzie do niedawna nie wiedzieli jak można mu sensownie zapobiec. Ale ostatnie, kompromitujące wyczyny ekipy Tuska przebrały miarę i ludzie zaczynają się organizować, by wreszcie skutecznie powiedzieć temu dość!
Inny, niezwykle ważny obszar życia Polaków – opieka zdrowotna – po macoszemu traktowana za czasów komuny, od początku transformacji ustrojowej zamiast obiecywanej poprawy zaczęła się systematycznie staczać w dół. W czasach komuny skandalicznie niski standard polskiej medycyny tłumaczono trudnościami wynikającymi z konieczności odbudowy kraju. Po roku 1989, łudząc Polaków świetlanymi perspektywami kolejnych reorganizacji zamiast poprawy , rozpoczęto wspomagane przez media pozorowane awantury na temat rzekomych planów lepszej jakości usług medycznych. Dla uważnych obserwatorów i coraz bardziej zaniedbywanych pacjentów były i ciągle są to niemal wyłącznie awantury o pieniądze i wpływy. W tej pozbawionej elementów merytorycznych i większego sensu batalii pacjenci byli i nadal są niewidocznym tłem.
Mimo, że polscy lekarze mają od dawna najczęściej bardzo dobrą opinię w świecie, to w Polsce tylko wyjątkowo ta opinia się potwierdza. Jak to jest możliwe i czemu tak się dzieje? Ciągle decydenci polityczni i medyczni usiłują nas przekonywać, że za taki stan opieki medycznej ponosi odpowiedzialność niemal wyłącznie jej niedofinansowanie. A prawda jest taka, że polska medycyna choć pochłania ogromne fundusze, skutecznie je marnotrawi i to na wiele sposobów, najczęściej wbrew interesowi pacjentów:
1.Mimo obiektywnych, historycznie uwarunkowanych trudności materialnych nasi decydenci wzięli sobie za punkt honoru rywalizację z przodującymi krajami świata w stosowaniu niezwykle drogich metod leczenia z najwyższej półki, z przeszczepami narządów i metodami inżynierii genetycznej włącznie, co odbywa się kosztem najważniejszej dla zdrowia społeczeństwa podstawowej opieki zdrowotnej
2.Polska medycyna akademicka wbrew postępowi wielu dziedzin nauki, we własnym, fałszywie pojętym interesie ciągle funkcjonuje w oparciu o przestarzały, materialistyczny paradygmat kartezjańsko-newtonowski, w którym człowieka-maszynę usiłuje naprawiać zimny lekarz-inżynier i model ten upowszechnia w medycynie konwencjonalnej.
3. Choć od wieków nie zmieniło się przekonanie, że podstawą rozpoznawania schorzeń jest starannie zebrany wywiad i profesjonalne badanie fizykalne, w polskiej medycynie w coraz większym stopniu panuje moda na diagnostykę instrumentalną, w oparciu o którą uczy się lekarzy pseudonowoczesnego kontaktu z pacjentami. Kontakty lekarza z pacjentem stają się coraz krótsze i bardziej zdawkowe. Tak wyszkolony lekarz i przeciążony nadmiarem nie swoich czynności administracyjnych i procedur w coraz większym stopniu przekształcany jest w bezdusznego urzędnika. Trudno mu się zatem dziwić, że na empatyczny kontakt z pacjentem, stanowiący fundament medycyny nie ma ochoty, siły ani czasu.
4.Kształcenie lekarzy w naszym kraju zamiast na wartościach humanistycznych w medycynie skoncentrowane jest na przygotowaniu do przedmiotowego traktowania pacjentów w oparciu o instrumentalną diagnostykę i terapię opartą niemal wyłącznie na farmakoterapii chemicznej i zabiegach operacyjnych. Dopiero kiedy te metody zawodzą, bez większego przekonania kieruje się pacjentów na rehabilitację (najczęściej także związaną z przedmiotowym traktowaniem pacjentów).
Wdrażanie lekarzy do pracy według takiego modelu dokonywane jest zarówno w trakcie studiów jak i w szkoleniu podyplomowym. Producenci leków i sprzętu medycznego z wyrachowaniem sponsorują wiele szkoleń lekarzy w zamian za zalecanie pacjentom ich produktów.
5.Przemysł leków i producenci sprzętu medycznego większości krajów choć chętnie sponsorują większość szeregowych lekarzy, to szczególnie zabiegają o względy decydentów medycznych. Te powiązania są szczególnie ścisłe w Polsce i od lat wywierają bardzo istotny wpływ na jakość funkcjonowania i kierunki rozwoju polskiej medycyny. To głównie z tego właśnie powodu pomimo wypracowania w świecie nowych podstaw teoretycznych i opartych na nich metod leczenia, skuteczniejszych, bezpieczniejszych i często o wiele tańszych w Polsce nie tylko nie ma dla nich zielonego światła, ale co jakiś czas przedstawiciele nauk medycznych, nierzadko także Izb Lekarskich i decydenci medyczni różnych szczebli nie wykazują nimi zainteresowania. Wręcz przeciwnie, wbrew przyjętemu w większości przodujących krajów świata nowemu podejściu do opieki medycznej nie tylko lekceważą je ale także usiłują je ośmieszać. Postępując w ten sposób i promując siebie w roli autorytetów medycznych, dowodzą tylko własnej ignorancji. Ale liczni sponsorzy, w których interesie działają starają się im to sowicie wynagradzać. Bo pecunia non olet.
6. Fatalna organizacja i ogromne marnotrawstwo sił i środków to jeszcze jedna specjalność organizatorów polskiej medycyny z Ministerstwem Zdrowia na czele. Choć od lat tak widzę podstawowe powody fatalnego funkcjonowania polskiej służby zdrowia, dla wielu przedstawicieli medycyny poglądy te uważane były za niesprawiedliwe i mocno przesadzone. Myślę jednak, że to, co dzieje się z opieką medyczną pod rządami Platformy Obywatelskiej, a szczególnie pomysł na komercjalizację szpitali i ostatnie wyczyny związane z listą i refundacją leków dobitnie świadczą, że te negatywne opinie znajdują potwierdzenie w faktach.
To dobrze, że wreszcie zarówno szeregowi przedstawiciele środowisk medycznych jak i polskie społeczeństwo zaczynają aktywnie wyrażać swoje opinie w tej sprawie. Cieszy przynajmniej częściowa zmiana stanowiska Naczelnej Izby Lekarskiej, a także powołanie do życia Porozumienia Organizacji Lekarskich i Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków. Ale mimo, że rosną szeregi i powstają nowe organizacje niezadowolonych lekarzy, skłonnych walczyć o inne oblicze polskiej medycyny, to musimy zdawać sobie sprawę z tego, że to jeszcze za mało, aby rządzący nareszcie zaczęli uwzględniać nasze głosy w tej sprawie. Dlatego nakazem chwili jest podjęcie przez środowiska medyczne działań organizacyjnych, zmierzających do połączenia swoich działań z działaniami rosnących w siłę organizacji pacjentów. Tylko wspólne, szeroko zakrojone działanie może wymusić na politykach i decydentach medycznych właściwe podejście do opracowania sensownego programu reorganizacji polskiej służby zdrowia nie tylko w aspekcie organizacyjnym i finansowym ale także w najważniejszym dla ludzkiego zdrowia aspekcie merytorycznym.
Na swoim blogu: http://gadula-ekodoktor.blogspot.com co najmniej od roku jedyne wyjście z tej trudnej i coraz bardziej pogarszającej się sytuacji w naszym kraju nie tylko w opiece medycznej, ale także w wielu innych dziedzinach życia widzę wyłącznie w buncie społecznym, wyrażonym masowo. To dobrze, że kompromitujące rząd forsowanie w trakcie polskiej prezydencji podpisywania umowy ACTA przepełniło czarę goryczy i Polacy, a szczególnie polska młodzież, do niedawna wspierająca działania tego ze wszech miar nieuczciwego i nieudolnego rządu zarówno w Internecie jak i na ulicach powiedziała basta. Uczyniła to na tyle skutecznie, że jeszcze do niedawna nie liczący się z opinią publiczną butny premier został zmuszony do zmiany stanowiska w sprawie ACTA. Wiele jednak wskazuje na to, że to pierwsze zwycięstwo Polaków jest zapowiedzią skutecznych interwencji na ograniczanie, czy łamanie praw człowieka w naszym kraju. Reakcja na stosunek polskiego społeczeństwa do spraw ACTA i tego, co rząd usiłuje wyprawiać z polską służbą zdrowia powoli staje się zauważana przez coraz więcej krajów świata. Wierzę, że bogatsi o przykre doświadczenia ostatniego dwudziestolecia nie pozwolimy zmarnować owoców kolejnego zwycięstwa narodu nad sygnatariuszami Okrągłego Stołu i ich poplecznikami. Pamiętajmy, że w jedności nasza siła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz