Poza wieloma niewątpliwymi sukcesami w różnych dziedzinach działalności medycznej, szczególnie wysokospecjalistycznej, polska medycyna słynie w świecie także z jednego z najniższych w Europie poziomów opieki medycznej i ze szczególnej niechęci do integracji metod medycyny konwencjonalnej z metodami naturalnymi i niekonwencjonalnymi. Wygląda na to, że naszych rządzących bez względu na opcję polityczną te dwie ostatnie sprawy raczej nie interesują, Natomiast różnego szczebla decydenci medyczni ciągle jeszcze są żywo zainteresowani kosztowną, wysokospecjalistyczną medycyną i związanymi z nią zabiegami operacyjnymi, czy inżynierią medyczną. W prasie medycznej i mainstreamowych mediach chełpimy się wieloma polskimi sukcesami na tym polu, nie bacząc na to, co dzieje się w podstawowej opiece medycznej i na styku lekarze rodzinni – lekarze specjaliści. Mas media co jakiś czas promują akcję zbierania środków na bardzo drogie zabiegi operacyjne, czy jedne z najdroższych na świecie leków, przeznaczonych dla wybranych, ciężko chorych pacjentów. To chwalebne i bardzo humanitarne ale czy także sprawiedliwe w stosunku do innych, podobnie ciężko chorych? Lansując modę na supernowoczesną i bardzo kosztowną medycynę jednocześnie w Polsce konsekwentnie ignoruje się wiele metod naturalnych i niekonwencjonalnych, dzięki którym można u wielu z tych chorych uzyskiwać bezpiecznie i znacznie taniej jeśli nie wyleczenie, to przynajmniej istotną poprawę. Prawdziwość tej opinii potwierdza praktyka medyczna przodujących krajów świata.
Jedną z najcenniejszych metod niekonwencjonalnych jest akupunktura. Metoda, której podstawy teoretyczne oparte są zarówno na filozofii i doświadczeniu starych i wysoko cenionych kultur jak i na zdobyczach najnowszej nauki z wielu dziedzin. Jest to metoda o tyle trudna dla osób prawidłowo wykonujących zabiegi akupunktury, że wymaga dużej wiedzy, której lekarze przynamniej w Polsce nie wynoszą ze studiów i doświadczenia w samym wykonywaniu zabiegów. To prawda, że pełne zrozumienie mechanizmów działania tej metody wymaga znacznie szerszej wiedzy, niż tylko opartej na podstawach teoretycznych medycyny konwencjonalnej. Dla pełnego jej zrozumienia konieczne są najnowsze zdobycze z zakresu fizyki, bioelektroniki, metafizyki, fizjologii i psychologii, a szczególnie wiedzy z zakresu tak mało popularnej w świecie lekarskim energetyki procesów życiowych i coraz popularniejszej wśród psychologów psychologii energetycznej. Ograniczanie działania akupunktury tylko do mechanizmów biochemicznych i stymulacji produkcji określonych substancji chemicznych o działaniu przeciwbólowym i poprawiającym nastrój jest słuszne, ale nie wyczerpuje najważniejszych efektów osiąganych pod wpływem stosowania tej metody. Celem tego postu nie jest jednak dogłębne omawianie podstaw teoretycznych akupunktury i mechanizmów jej działania a zwrócenie uwagi na bardzo szeroki zakres skutecznych i bezpiecznych jej zastosowań. Dziś znane są one już nie tylko ekspertom akupunktury ale także coraz szerszym rzeszom społeczeństwa, w tym również społeczeństwa polskiego. Stało to się faktem pomimo, że władze polskiej służby zdrowia od lat konsekwentnie lekceważą kliniczne i ekonomiczne znaczenie akupunktury. Jest to jedna z najbardziej uniwersalnych i najbezpieczniejszych metod terapii, znanych na przestrzeni dziejów ludzkości. Skąd zatem ta niechęć do tej metody decydentów polskiej służby zdrowia, naszej prasy medycznej a częściowo także najważniejszych mediów? W czyim interesie tak się dzieje? Dlaczego prasa fachowa przemilcza poważne artykuły na temat akupunktury a skwapliwie zauważa i omawia te, które najczęściej bezpodstawnie podważają, lub co najmniej bagatelizują prawdziwą wartość metod kręgu akupunktury. A są to metody niezwykle cenne zarówno w profilaktyce i terapii jak i w integracji medycyny, z niewątpliwą korzyścią także dla budżetu państwa. Jako dowód na to przytaczam najnowszy przykład takich działań, który stał się bezpośrednią przyczyną tego posta: W Medycynie Praktycznej 2011/06, jednego z największych wydawnictw medycznych w Polsce skwapliwie zamieszczono omówienie artykułu pt.: Acupuncture: does it alleviate pain and are there serious risks? A review of reviews E. Ernsta i wsp. opublikowanego w Pain, 2011; 152: 755-764. Pomijam już fakt, że w omówieniu tym ograniczono się wyłącznie do problemu (za oryginałem) skuteczności i bezpieczeństwa akupunktury w leczeniu bólu. Uczyniono to jednak w sposób nie przyjęty w poważnych publikacjach medycznych, eksponując na końcu tego tekstu powikłania po stosowaniu akupunktury, praktycznie nie spotykane podczas prawidłowego wykonywania zabiegów przez osoby odpowiednio do tego przygotowane. Chcąc wystraszyć potencjalnie zainteresowanych akupunkturą, opisano 5 zgonów, do których w czterech przypadkach doszło najprawdopodobniej wskutek odmy po nakłuciu opłucnej podczas zabiegów akupunktury. Powikłanie zabiegu akupunktury odmą jest teoretycznie możliwe i w profesjonalnym piśmiennictwie brane pod uwagę. Zdarza się jednak wyjątkowo rzadko, zwykle jako wynik nieprawidłowo wykonanego zabiegu. Ale jeśli zabieg jest wykonywany profesjonalnymi igłami przez osobę odpowiednio wykwalifikowaną, w praktyce takich powikłań się nie obserwuje. Jeśli rzadko dochodzi do nich podczas punkcji opłucnej grubą igłą iniekcyjną, to dlaczego miałoby dochodzić do odmy, nie mówiąc już o zgonie, po nakłuciu cienką igłą akupunkturową, w dodatku pozbawioną światła? Muszę jednak przyznać, że znam przypadek powikłania odmą, a następnie ropniakiem opłucnej po nakłuciu igłą (nie podano jaką), co zakończyło się sprawą sądową. Jednak pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że pechową pacjentką była pani docent medycyny, a akupunkturzystką żona marynarza, bez kwalifikacji medycznych. Biorąc to pod uwagę podobno sąd odstąpił od wymierzenia domorosłej akupunkturzystce kary. Zespół orzekający nie mógł się nadziwić dlaczego pani docent medycyny zdecydowała się na zabieg akupunktury, wykonywany przez żonę marynarza bez jakichkolwiek kwalifikacji w tym kierunku. Być może, że opisywane 5 zgonów było także wynikiem spowodowania ich przez osoby niezdolne ocenić ani stanu zdrowia pacjenta ani przeciwwskazań do akupunktury. Szkoda, że na podstawie wspomnianego artykułu nic nie wiadomo o osobach wykonujących te zabiegi czy o samej metodyce wykonywania nakłuć i o sprzęcie, jakim je wykonywano. Przyznacie Państwo, że taki brak celowo przemilczanych informacji wystawia jak najgorsze świadectwo nie tylko autorowi tej pracy ale także autorom tego omówienia, które opracowali: lek. Dorota Włoch-Kopeć, dr med. Małgorzata Bała, członek zespołu redakcyjnego miesięcznika Medycyna Praktyczna oraz dwumiesięcznika Medycyna Praktyczna – Ginekologia i Położnictwo, redaktor działu „Przegląd aktualnych badań” dwumiesięcznika Medycyna Praktyczna – Psychiatria, członek zespołu redakcyjnego podręczników „Choroby wewnętrzne” i „Kardiologia” Medycyny Praktycznej i prof. Roman Jaeschke MD MSc, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika Medycyna Praktyczna, członek zespołu redakcyjnego podręcznika „Choroby wewnętrzne”. Poza pięcioma zgonami w omówieniu tym przytoczono także 38 przypadków zakażeń (głównie bakteryjnych) w wyniku stosowania akupunktury. Tym razem podobno doszło do zakażeń bakteryjnych, bo jeszcze do niedawna przeciwnicy akupunktury straszyli głównie możliwością przeniesienia za pomocą igieł akupunkturowych wirusa żółtaczki wszczepiennej i wirusa HIV. To zaiste interesująca ewolucja poglądów, szkoda tylko, że nie podano czemu doszło do jej zmiany. Przytoczono także 42 przypadki uszkodzenia narządów (najczęściej odma, 4 przypadki zakończone zgonem) i 15 innych powikłań. Jeśli omówienie to miało być jednym ze źródeł wiedzy na temat prawdziwej wartości akupunktury, jak należy się domyślać skierowanych nie tylko do lekarzy ale i do pacjentów, to jego autorzy zobowiązani byli przy tak poważnych zarzutach pod adresem tej metody do przytoczenia możliwie dużej liczby szczegółów, czego wymaga zwykła ludzka uczciwość. A jednak tego nie uczyniono. A jeśli tych szczegółów nie było w oryginale informacji, to znaczy, że nie zasługiwała na uwagę, a tym bardziej na publikację w popularnym czasopiśmie medycznym. Cel tej pracy zarówno ze strony autora jak i osób ją omawiających wydaje się być czytelny i na niewiele zdadzą tu się końcowe zastrzeżenia typu, że znaczna część powikłań była wynikiem błędów osób wykonujących zabieg akupunktury. Jeśli tak było, to czemu pisać o tym z wydźwiękiem podważającym wartość kliniczną zabiegów akupunktury? Na szczęście coraz więcej pacjentów ma na ten temat wiedzę i własne doświadczenia, pozostające w jaskrawej sprzeczności z insynuowanym wydźwiękiem tego omówienia. Na koniec omówienia we wnioskach autorzy sami przyznają, że omawiane wyniki należy interpretować ostrożnie, gdyż jakość znacznej części analizowanych badań i przeglądów systematycznych była niska. Jeśli tak było, to po co w ogóle publikacja na ten temat? Czy tylko po to, żeby osobom potencjalnie zainteresowanym akupunkturą – lekarzom i pacjentom zasiać zamęt w głowie? I temu mają służyć publikacje medyczne? Jeśli tak, to trudno się dziwić aktualnemu stanowi polskiej medycyny i to nie tylko w odniesieni do niekonwencjonalnych metod leczenia.
Autor powyższego postu poruszył bardzo istotną sprawę. Faktycznie w naszej literaturze lekarskiej temat akupunktury i integracji medycyny konwencjonalnej z naturalną i niekonwencjonalną jest praktycznie niewidoczny, a jeżeli już to przedstawiany w sposób tendencyjny i mocno niekorzystny, jako ciemnogród i szarlataneria. Podkreśla się i nagłaśnia tylko „wpadki” i niepowodzenia. Tymczasem jak pisze Autor są to wspaniałe metody, stosunkowo tanie niewymagające kolosalnych nakładów finansowych, szeroko znane, uznane, wykorzystywane na całym świecie do profilaktyki i leczenia. Mogą być również w naszym kraju z powodzeniem stosowane przez lekarzy. Prawdę mówiąc sam na sobie doświadczyłem, jako pacjent dobrodziejstwa ww. metod, dzięki wspaniałemu fachowemu Lekarzowi Specjaliście i Humaniście, uniknąłem ciężkiego leczenia operacyjnego, które „a priori” nie gwarantowało pomyślnego zakończenia. Otworzył On przede mną nowe horyzonty, pobudził do myślenia i poszukiwań. Jestem lekarzem, zabiegowcem z długoletnim stażem w medycynie konwencjonalnej a swojej praktyce coraz częściej spotykam się z pacjentami pytającymi się o możliwość niekonwencjonalnego leczenia, ponieważ stykają się z nim będąc za granicami naszego kraju czy w Internecie. W pełni i z przekonaniem przyłączam się do głosu Autora wołającego o prawdziwe i rzetelne przedstawianie prawdy również, a właściwie zwłaszcza w prasie fachowej lekarskiej o tych metodach leczenia.
OdpowiedzUsuńKedeolw
Nie mogę pozostać obojętną wobec tematu powyższego postu a przede wszystkim wobec Tych , którzy powodowani najlepszymi intencjami wykorzystując swoją imponującą wiedzę teoretyczną oraz doświadczenie praktyczne i posługując się powyżej wspomnianą metodą, leczą chorych lub przynoszą im ulgę. Pragnę dołączyć się do poważnego i autorytatywnego głosu Autora również w celu obrony akupunktury.(nawiązując do tytułu powyższego postu) Nie może być moją intencją(nie ma jej przecież sam Autor) omawianie różnych aspektów tej metody bo przekraczałoby to w znacznej mierze ramy nawet najbardziej obszernego komentarza. Chcę jednak z całą mocą zaznaczyć, że moja dotychczasowa wiedza lekarska w tej dziedzinie jak również moje doświadczenia z tą metodą ( w tym również jako pacjentki) pozwalają mi z całym przekonaniem i bez cienia wątpliwości podpisać się pod wszystkimi przymiotami , których używa Autor wobec akupunktury. Jej uniwersalność, skuteczność, bezpieczeństwo( oczywiście przy zachowaniu wszystkich reguł sztuki),bardzo korzystny aspekt ekonomiczny powinny decydować o dążeniu do jej upowszechniania zarówno w profilaktyce jak i w leczeniu. Jedną z istotnych form jej promocji powinna być rzetelna, obiektywna i uczciwa prasa, w tym zwłaszcza lekarska, kształtująca świadomość zarówno lekarzy jak i pacjentów. Wykorzystywanie w tym celu wątpliwej jakości materiałów cząstkowo ,tendencyjnie i jednostronnie omawiających temat oraz nadawanie im wydźwięku bardziej ogólnego niż na to zasługują nie służy nikomu w tym również podnoszeniu poziomu podstawowej opieki medycznej o co bardziej niż do tej pory powinniśmy zabiegać. Głównie to bowiem decyduje o faktycznym zadowoleniu najważniejszego podmiotu medycyny czyli pacjenta. Idąc dalej tokiem rozumowania Autora pozostaje mieć nadzieję, że świadomość polskiego pacjenta i jego pozytywne doświadczenia z akupunkturą będą stanowić skuteczną przeciwwagę dla wszelkich prób podważania wartości akupunktury i metod jej kręgu. Taką istotną przeciwwagą powinna być również coraz szersza wiedza lekarska w tej dziedzinie daleko wykraczająca poza wiedzę studencką i coraz doskonalsze umiejętności praktyczne , znajdujące swoje potwierdzenie i ugruntowanie w innych dziedzinach nauki i w codziennej praktyce lekarskiej.
OdpowiedzUsuń